zdjęcie własne |
Już od pierwszych zdań powieści Delii Owens "Gdzie śpiewają raki" czytelnik zostaje pochłonięty przez piękno przyrody Północnej Karoliny, gdzie rozgrywa się akcja opowieści. Ta książka pulsuje życiem, unosi się nad nią intensywny zapach bujnej roślinności, rozbrzmiewa setkami dźwięków, by za chwilę zastygnąć w bezruchu i strachu przed złowrogą ciszą i tajemnicami, które przed ludzkim wzrokiem skrywają mokradła.
Powieść ta, to urzekająca mozaika powieści obyczajowej, kryminału i piękny hołd oddany przyrodzie, a także walka ze stereotypami.
Poznajemy dzieciństwo i młodość Dziewczyny z Bagien, która była porzuconą dziewczynką, głodną i zziębniętą, walczącą o przetrwanie na bagnach. Została naznaczona i odrzucona przez społeczeństwo miasteczka Barkley Cove (wykluczona, bo była inna czy stała się inna, bo została wykluczona?). Mimo wszystkich przeciwności losu Kya nauczyła się czytać, została znaną przyrodniczką i autorką książek.
Ale gdy na mokradłach zostało znalezione ciało gwiazdy sportu z miasteczka, to właśnie Catherine stała się automatycznie podejrzaną.
Jest to książka o samotności, tęsknocie, potrzebie bliskości i miłości, o tym jak dzieciństwo kształtuje każdego z nas, ale też o uprzedzeniach, głębokich podziałach rasowych i społecznych. No i ta przyroda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz